Resortowe dzieci. Politycy (tom 3)
Niestety wyjątkowo tą serię zacznę nie po kolei, od tomu trzeciego. Wpadła mi bowiem w posiadanie ta część, nie mam wcześniejszych i akurat dopiero co skończyłem czytać inne książki.
Męczyłem ją dość długo. “Męczenie” to dobre słowo. Początek szedł sprawnie. Nazwiska osób, które w jakiś sposób kojarzę, dużo ułatwiały na początku czytanie. Później jednak było coraz ciężej. Nie miałem jak powiązać nazwiska z twarzą, co mi utrudniało przebijanie się przez kolejne rozdziały.
Małe podsumowanie: Zacząłem czytać 25 września, skończyłem dzisiaj: 27 października. Troszkę ponad miesiąc.
Na pewno nie spamiętam każdej osoby. Liczę jednak po cichu na to, że “z tyłu głowy” będzie jednak czasem tliła się odpowiednia lampka bezpiecznika, jeśl będę musiał zinterpretować jakąś wypowiedź niektórych polityków.
Książka jest dobrą, małą, “podręczną” encyklopedią . Indeks nazwisk zamieszczony na końcu na pewno się przyda przy różnych okazjach. Pokaźny zbiór przypisów. Nie liczyłem, ale pewnie byłoby ich ponad 100 stron?
Największą rzeczą, która mnie zdenerwowała czytając, były motywacje niektórych zaprezentowanych osób. Jestem w stanie jeszcze zrozumieć motywacje “patriotyczne”. Po takich osobach jeszcze wiadomo czego się można spodziewać. Nie czuję do nich, złości. Jednakże najbardziej mnie zdenerwowały osoby… Hmmm… Karierowicze.
Karierowicz, to osoba bezideowa. Dla kariery i zysku, zrobi i zachowa się jak świnia.
A kim mogą być osoby o których piszę, to Szanowny Czytelniku, kimkolwiek byś nie był, będziesz musiał sam sprawdzić.
Nooo….. Chyba, że znasz mnie z pracy i widziałeś moją furię, gdy cytowałem co ciekawsze fragmenty na temat tychże osób, które to zdążyłem przeczytać w drodze do roboty. Wtedy to już doskonale będziesz wiedzieć o kim piszę.