Old Skies
Po udanym dla mnie “Unavowed”, ograłem i właściwą grę na którą polowałem. Piszę właśnie na świeżo po napisach końcowych. Opublikuję pewnie jak ułożę do końca swoje myśli. Albo po prostu popoprawiam później.
Tym razem, zajęło mi dłużej niż weekend, jak to było przy poprzedniej grze. Jednak to bardziej z powodu, że ostatnio miałem mniej czasu na samo granie.
Bardzo ładna i charakterystyczna grafika, którą trudno jednoznacznie scharakteryzować. Skojarzenia jakie miałem, to gra: “Another world” i sposób w jaki były w niej tworzone animacje postaci. Mianowicie nagrywany aktor, a potem na posiadane nagranie nałożone obrazy, dzięki czemu ma się płynną i realistyczną animację. Ciężko mi to jednak lepiej opisać. Tylko w porównaniu ze wspomnianą grą, zrobione na miarę naszych czasów. Inne skojarzenie jakie jeszcze mam w tym temacie, to technika jaką dawno temu zastosowano w “Heroes of Might & Magic 3”. Trójwymiarowe modele, przekształcone na dwuwymiarowe sprite’y. Ostatecznie wyszedł bardzo ładny efekt.
Do tego, tak samo jak bohaterkę, tak i mnie bardzo zachwyciły obrazy, które są jej prezentowane na pewnym etapie. Te, to już zdecydowanie były ręcznie malowane przez artystę w zespole.
Miłym akcentem jest, że przy każdej zmianie okresu w którym dzieje się akcja, zmieniany jest tez wygląd postaci w menu głównym. Innymi słowy, w związku z postępem fabuły, gracz jest witany innym początkowym menu.
Przyjemna dla ucha muzyka autorstwa Thomasa Regina. Na GOGu kupiłem od razu wersję deluxe z soundtrackiem, będąc przekonanym, że się nie zawiodę. I nie zawiodłem się. Motyw przewodni “Old Skies” ten którym jest się witanym na początku w menu głównym, wprowadzający do gry, podniosły, przechodzący w lżejszy klimat. Tak jakby autor chciał przekazać, że to nie gra, a poważny sprawa, ale zaraz po chwili uspokajający, że wszystko “będzie dobrze”. Każdy z utworów jest bardzo charakterystyczny, nawet powiązany z okresem w jakim się dzieje. Warto przesłuchać parę razy cały album.
Co by tu więcej napisać? Igranie z czasem, związane z tym możliwe paradoksy czasowe, zawsze inspirują do ciekawych historii i przemyśleń. Tu zaprezentowane w sposób, na ile człowiek jest w stanie być obojętnym na to co się dzieje.
Odpowiedzialność wobec świata, a ludzka przyzwoitość. Gdy ma się narzędzia by zapobiec możliwej tragedii, czy można z nich korzystać, nawet jeśli mogą spowodować zmianę historii? Jak zmienimy historię, to do jakich nieoczekiwanych rezultatów może to doprowadzić? A jeśli doprowadzi, to czy na lepsze, czy na gorsze? Czy wtedy możemy dalej ją zmieniać, naprawiać, poprawiać? Czy można to robić z pobudek czysto samolubnych? A może historia zmienia się na tyle często, że nie warto się tym w ogóle przejmować?
Wprowadzony jest bardzo fajny mechanizm automatycznego cofania w czasie, przy nieudanych, “śmiertelnych”, decyzjach. W starych przygodówkach, trzeba by było wczytywać starego save’a, tu jest to rozwiązane fabularnie. W trakcie przewijania historii, nawet można dostrzec własne ruchy myszką przy podejmowaniu decyzji.
Nie wiem, czy to też przeoczenie autorów, czy specjalny zabieg, jednocześnie oszczędzający frustrację pod koniec gry, że wszystkie elementy zagadki należy zebrać, nie znikają po każdym przewinięciu czasu z powrotem. Nawet gdyby poprawnie wg autorów powinny się resetować, to nie miałbym z tym wielkiego problemu. Skąd mogła by się brać wspomniana frustracja? Akurat ten moment był też powiązany z limitem czasowym. Czyli trzeba by było w ramach tegoż idealnie zmieścić się w czasie by zebrać wszystkie elementy i robić to po każdym nieudanym razie. Jednakże jak wspomniałem, autorzy oszczędzili mi tego.
Jednakże mam wrażenie, że gra jest zbyt prosta. Miałem pewne podejrzenia już przy “Unavowed”, tu mogę raczej to potwierdzić. Głównym kołem jest fabuła. Zagadki, są tylko i wyłącznie dodatkiem. Nie jest to przygodówka “starej daty”, gdzie klikało się wszystko na wszystkim, co oszczędza irytację gracza. Jednakże z tego powodu też zagadki wydają się czasem zbyt proste i oczywiste. Może to i dobrze. W końcu bawiłem się dobrze.
Dodajmy jeszcze wątki miłosne napotkanych postaci, które mają znaczny udział w opowiadanej historii. Czymże by była ona bez uczuć?
W końcu… to serce kieruje człowiekiem, umysł tylko pomaga w realizacji.
Dobra historia. Ponownie jestem zadowolony z zakupu.