Design dla Hakerów
Niestety. Zawiodłem się tą książką. Oczekiwałem czegoś innego.
Teoretycznie wszystko jest tu na miejscu. Historia druku, skąd się wzięły czcionki. Stosowanie kolorów, prace koncepcyjne nad przykładową stroną, analiza obrazów i próba oddania emocji na widza. Gdzie w międzyczasie… Bum! Rozdział czwarty. Książka zatytułowana: Design dla “Hakerów”, i nagle opisywane podstawy tworzenia stron internetowych oraz SEO. Poważnie?
Potem książka stara się wyzbierać i dopiero od rozdziału 7, zaczęły się dla mnie interesujące choć już i tak znane mi informacje. Palety kolorów, sposoby ich zapisu. Różnica między RGB, czy CMYK i parę wymyślonych, ale życiowych przykładów.
Byłoby fajnie, gdyby nie to, że większość tych rzeczy (jeżeli nie wszystko), zdążyłem już sam. Wcześniej. Poznać. Zawodowo.
Myślę, że gdybym ją przeczytał z pięć lat wcześniej, to pewnie miałbym odmienne odczucia. Niestety, tym razem się nie udało.