Wracając do dawnych planów, by zapisywać swoje przemyślenia na różne tematy, zaczynam bardzo ambitnie. Od książki.

Ciekawie się złożyło. Odkryłem jej istnienie w lipcu, a tu nagle 4 sierpnia, Wydawnictwo naukowe Universitas, ogłasza jej nowe wydanie. Korzystając z okazji, kupiłem ją przedpremierowo. Dotarła 23 sierpnia.

Jakby ją określić jednym słowem? Mocna.

W przedmowie, autor przedstawiony został jako “polski germanofil”, czy też raczej sam się tak opisywał swego czasu. Pamiętać należy jednak, że książka pisana była przez niego jeszcze przed wybuchem wojny, nie wiedząc że jej okropieństwa przerosną zakończoną paręnaście lat wcześniej Wielką Wojnę.

Przerażające dla mnie jest to, jak wiele racji miał autor w tym co prognozował. Kolejno określił sytuację polityczną i gospodarczą wśród najważniejszych krajów europy. Przybliżył czytelnikowi dane statystyczne okresu, dotyczące wydobycia i przetwórstwa węgla, stali, czy spożycia na osobę. Z tego w prosty sposób rozprawiał nad konsekwencjami, które mogłyby nastąpić.

Czytając książkę Władysława Studnickiego (i niestety wiedząc, że wojna w końcu wybuchła), ma się nieodparte wrażenie beznadziejności, że Polska coraz szybciej zbliżała się do tego co nieuniknione. Wszystko było wręcz wyłożone przez autora, a rząd międzywojenny to ignorował. W końcu, z racji głoszonych tez, groziła Władysławowi Studnickiemu, Bereza Kartuska.

Książkę polecam każdemu zainteresowanemu 20-leciem międzywojennym oraz drugą wojną światową. Warto, biorąc pod uwagę analizy autora, zrewidować własne poglądy np.: wobec polskich sojuszników (Wielkiej Brytanii, Francji), czy też przełożyć jego analizy, na obecną sytuację w polityce, aby zyskać lepsze spojrzenie na świat.